| Piłka nożna / Betclic 1 Liga
Arka zmierzy się na wyjeździe z Lechią w niedzielnym hicie 33. kolejki Fortuna 1. Ligi. Gdynianie potrzebują remisu, by zameldować się w PKO BP Ekstraklasie. Hubert Adamczyk wierzy, że nie spełni się najgorszy z możliwych wariantów i jego drużyna nie będzie musiała walczyć o barażach. – Nie biorę tego pod uwagę. Grą w tym sezonie pokazaliśmy, że stać nas na bezpośredni awans – wyznał pomocnik żółto-niebieskich w rozmowie z TVPSPORT.PL.
👉 Wisła Kraków zdemolowana! Awans coraz dalej
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Przed wami derby, które zostaną rozegrane w wyjątkowym klimacie…
Hubert Adamczyk: – Wiemy, gdzie znajdują się mocne strony Lechii. Na pewno zapowiada się ciekawe widowisko zarówno na boisku, jak i na trybunach, na których zasiądzie 36 tysięcy kibiców. Niezależnie od tego, czy po sobocie bylibyśmy już pewni awansu, czy nie, to i tak po prostu chcielibyśmy wygrać. Ten mecz jest dla nas niezwykle istotny pod względem prestiżu. Oczywiście, byłoby komfortowo, gdybyśmy wyszli na boisko pewni awansu. Nie nastawialiśmy się jednak na to. Nikt nie da nam nic za darmo i jesteśmy gotowi wywalczyć to sobie sami.
– Czarny scenariusz może być jednak taki, że stracicie bezpośredni awans i o promocję powalczycie w barażach. Myślałeś o takiej opcji?
– Nie, nie chcę brać tego pod uwagę. Znamy swoją wartość. Grą w tym sezonie pokazaliśmy, że stać nas na bezpośredni awans. Teraz trzeba postawić ostatni krok.
– Jesteś w Arce już trzeci sezon. To najlepszy moment, jeśli chodzi o grę i atmosferę w drużynie?
– Tak, chociaż dobrze wyglądało to także w sezonie 2021/2022. Dzisiaj sytuacja jest jednak jeszcze lepsza. Prezentujemy ciekawy futbol, mamy swój pomysł na grę, który realizujemy. Plan na mecze może się różnić, ale jedno pozostaje niezmienne – zawsze chcemy utrzymywać się przy piłce. To może podobać się kibicom.
– W tym sezonie występujesz na nieco innej pozycji i gorzej wyglądają twoje indywidualne statystyki. Przeszkadza ci to?
– Nie. Wyniki pokazują, że obecny plan jest dobry. Jestem częścią zespołu, dlatego nie mogę narzekać, skoro wszyscy zyskaliśmy na tym, co zaproponował trener Wojciech Łobodziński.
– Co takiego zrobił nowy szkoleniowiec, że rezultaty aż tak wyraźnie się poprawiły?
– Wpłynęło na to wiele kwestii. Nie było żadnej rewolucji kadrowej, co nam pomogło. Skład jest stabilny, z meczu na mecz nie dochodzi do dużych zmian. Jak już wspomniałem, chcemy utrzymywać się przy piłce, a to odpowiada również zawodnikom.
– Po raz pierwszy od dłuższego czasu w Gdyni w trakcie sezonu nie doszło do zmiany trenera.
– To ważny czynnik tego dobrego sezonu, ale trzeba uczciwie przyznać, że my jako zespół nie pomagaliśmy poprzednim trenerom swoją grą. Gdybyśmy prezentowali się lepiej, zmian szkoleniowców zapewne byłoby mniej.
– W ostatnich miesiącach atmosfera wokół klubu nie była zbyt pozytywna. Zmagaliście się m.in. z bojkotem kibiców oraz zaległościami w wypłatach. Te kłopoty dodatkowo was zjednoczyły?
– Można dorabiać taką teorię, chociaż przyznam szczerze, że wydaje mi się, że równie dobrze gralibyśmy wtedy, gdyby pieniądze pojawiły się na naszych kontach na czas. Fajnie, że mimo tych problemów daliśmy sobie radę. Jeszcze bardziej cieszy mnie to, że obecnie nie musimy już mówić o takich rzeczach, podobnie jak z bojkotem kibiców. Jesienią momentami na naszym stadionie czułem się tak, jakbym wrócił do okresu gry w trakcie pandemii koronawirusa. Mam nadzieję, że sytuacja z pustymi trybunami już się nie powtórzy.
– Nie czujesz, że spędziłeś na pierwszoligowym poziomie za dużo czasu?
– Trudno stwierdzić. Podczas gry w Arce była opcja odejścia, ale postanowiłem tutaj zostać, bo wierzyłem w ten projekt i nie pomyliłem się. Wszystko wskazuje na to, że w tym sezonie ta pierwszoligowa przygoda dobiegnie końca.
– Odczuwacie rosnącą presję? Takie wrażenie można było odczuć, gdy oglądało się ostatni mecz, z Zagłębiem Sosnowiec. Wymęczyliście zwycięstwo z rywalem, który od dawna jest już spadkowiczem.
– Styl zszedł na dalszy plan, a presja rzeczywiście była odczuwalna. Wiedzieliśmy, jak istotne jest to spotkanie i że zwycięstwo sprawi, że na dwie kolejki przed końcem znajdziemy się w korzystnym położeniu. To nie był nasz najlepszy mecz, ale najważniejsze były trzy punkty. Warto też pamiętać, że Zagłębie w ostatnich kolejkach nie prezentowało się wcale tak słabo, o czym przekonały się Wisła Kraków czy Polonia Warszawa.
– Jak dużą rolę w tym sezonie odegrało to, że w waszej kadrze nie brakuje doświadczonych piłkarzy?
– Bez wątpienia miało to olbrzymie znaczenie. To doświadczenie i spokój pomagają. Po grze Janusza Gola czy Martina Dobrotki widać, że PESEL nie ma tutaj znaczenia. Uważam, że jesteśmy dobrze zbilansowanym zespołem, bo jest w nim też sporo młodych zawodników. W tym sezonie ta "mieszanka" wyszła trenerowi optymalnie i dała zadowalający efekt.
– Myślisz, że Arka jest dziś gotowa na grę w Ekstraklasie? Ten sezon był bolesnym zderzeniem z rzeczywistością dla beniaminków. Ruch i ŁKS już po roku żegnają się z najwyższym szczeblem rozgrywkowym.
– To się okaże. Nie śledzę Ekstraklasy na tyle wnikliwie, by móc to ocenić. Na pewno nie będzie to łatwe zadanie, bo zespoły tam są bardziej doświadczone, wyrachowane, obyte z najwyższym poziomem rozgrywkowym. Na tym polega sport, czasami ktoś jest najmocniejszy w pierwszej lidze, a później zostaje zweryfikowany w Ekstraklasie. W ostatnich latach były też jednak przykłady drużyn, które poradziły sobie po awansie. Mam nadzieję, że podążymy tą drugą drogą.
– Rozumiem, że po awansie nie zamierzasz już w najbliższym czasie wracać na pierwszoligowy poziom? Jakie są twoje plany na przyszłość?
– Czas i forma pokażą, co będzie dalej. Na pewno chciałbym być ważnym zawodnikiem Arki w Ekstraklasie. Wierzę, że będziemy stabilnym klubem, który będzie odgrywał tam istotną rolę.
2 - 0
Miedź Legnica
0 - 1
Miedź Legnica
2 - 1
Polonia Warszawa
16:00
Wieczysta Kraków
18:30
Znicz Pruszków
12:30
Stal Rzeszów
15:30
BS Polonia Bytom
17:35
Miedź Legnica
12:30
Wisła Kraków
15:00
Odra Opole
15:00
Polonia Warszawa
17:00
Ruch Chorzów
15:00
BS Polonia Bytom